Justyna podjęła wiosenne postanowienie- wyplecie sobie sama koszyk wielkanocny! Zaangażowanie i skupienie, które maluje się na Jej twarzy zaowocowało cudnym koszykiem, który dosłownie rósł w rękach! Sama nie mogłam się nadziwić, że pierwsze spotkanie z tym materiałem może być tak udane, szczególnie, że ambitna kursantka każdy etap formowania koszyka przechodziła absolutnie własnoręcznie. Wierzbowe witki słuchały plecionkarki i i karnie gięły się we wskazanym kierunku, a Justyna bardzo szybko podłapała plecionkarską mantrę: “trzy razy po raz, trzy razy po dwa, do końca po trzy” 😉 . To było niezwykle inspirujące spotkanie! Z dobrze poinformowanego źródła wiem, że koszyczek przeszedł test na pojemność i nie groźna mu najbardziej wypasiona święconka! Zaczniemy chyba wystawiać gwarancję satysfakcji 🙂